piątek, 30 grudnia 2016

Podsumowanko?

Witajcie, ludkowie!

Dziś będzie dość długo i podsumowująco, ale postaram się Was nie zanudzić.

Jakoś mi tak wygodniej robić podsumowanie na koniec roku kalendarzowego a nie w okolicy rocznicy bloga. Więc... Może na początek co obiecałam sobie rok temu?
1. Posty zrobiły się częstsze. Można to nawet nazwać jakąś wariacką regularnością. Sukces ;-)
2. Wprowadzić epicki quest na etap haftu. No to mnie się wzięło i udało. Prawie pół ptaszyska jest, choć ostatnio nie haftuję i leży...
3. Miałam więcej plątać. Łał, no to jest... Na początku roku plątałam sporo, potem prowadziłam warsztaty i po nich długo nie mogłam patrzeć na sznurki. Choć życzono mi w chwilach złości, bym cudze dzieci uczyła, muszę powiedzieć, że uczenie dzieci jest spoko, praca z młodzieżą jest super, ale nauczanie dorosłych... Tego się nie życzy wrogowi nawet...
4. Nauczyć się jednej nowej techniki. Wyszło. Spróbowałam sił z quillingiem i jest fajny.
5. Więcej rysować. Hm... Szybko pomysł rysunku dziennie stał się zabójczo trudny w realizacji. Ale poczyniłam pewne postępy, na przykład pogodzenie się z kredkami po 20 letnim fochu. Chyba mogę sobie zaliczyć pół sukcesu? ;-)

No dobra, a co się zmieniło?
1. Wypełzłam do ludzi nieco bardziej. Straszne, ale chyba plus.
2. Pogodziłam się z szydełkiem. Tak całkiem i na dobre. To jest mocno plus.
3. Zdecydowanie poprawiła mi się kreska w szkicu (dowód: to powstało w 2015 a to w 2016). No i uwolniłam się od formatu a4, zaczęłam się bawić kompozycją. Sukces, jak nic sukces.
4. Zaczęłam bawić się kreską tworząc jakieś kolorowanki.
5. Pogodziłam się z kredkami Uczę się kaligrafii (ogólnie wychodzi, że w pewnym sensie uwolniłam swój rysunek. Jupi!)
6. Polubiłam się z sutaszem. Daje większe możliwości niż myślałam.
7. Zaczęłam projektować własne kaboszony. Bo ładne dostępne w sklepach zaczynają mi się kończyć. Fajna zabawa w sumie.
8. Zabrałam się za projektowanie własnych wzorów na szydełko. Też fajna zabawa. W sumie sporo projektów leży i czeka na realizację. Ale to pozwala mi łączyć inne moje pasje z rękodziełem, więc jest super :-D
9. Zrobiłam blogową rozdawajkę. To było dla mnie wyzwanie. Chyba poszło dobrze.
10. Zebrałam się w sobie i zaczęłam regularnie trenować. Siłownia. Chyba trochę ogarnęłam dietę. Chyba zaczynam robić ze sobą porządek. ;-)
11. Wróciliśmy z Niedźwiedziem moim do RPGowania! Serio, to chyba większy mój świr niż rękodzieło ^^'
12. Odpuściłam nieco. Już nie wmawiam sobie, że wszystko muszę robić idealnie. To ogromny plus.  
13. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, nadałam imiona swoim demonom i wykańczam drani jednego po drugim.

W sumie ten rok był dobry. Tak teraz patrzę na te dwie listy i stwierdzam, że w sumie nawet super!

Plany na 2017? Hmmm...
1. Więcej rękodzieła! Serio. Odkryłam, że nawet szydełkowania mnie uspokaja. 
2. Pogodzić się z drutami. Z szydełkiem się udało, z haftem się udało, czas na kolejny koszmar dzieciństwa. ;-) (chyba dobrze, że moja mama tu nie zagląda)
3. Aniołki (wyjaśnię kawałek niżej, bo będzie to z pytaniem do Was)
4. Testy kolejnej techniki. Jakieś propozycje?
5. Lepsze rysunki. Tak, tym razem nie idę w ilość a jakość.
6. Nie poddawać się z siłownią i na poważnie ogarnąć dietę (niełatwe no). 
7. Niedobrze, że przestałam tańczyć, jak grupa się rozpadła. Przecież mogę ćwiczyć to w domu, żeby nie zardzewieć, prawda?
8. Wyjąć hula hop zza szafy i zacząć nim regularnie kręcić.
9. Więcej RPGów! :-D

Dotrwaliście?

No to dwie ostatnie rzeczy, które są w pewnej mierze prośbą do Was, kochani czytelnicy.
Już tłumaczę o co chodzi z tymi aniołkami. Postanowiłam, że przyszły rok będzie rokiem aniołków od spraw drobnych. Więc w sumie będzie ich sztuk 12, po jednym na miesiąc. Będą szydełkowe (zasadniczo) utrzymane w spójnym stylu. No wiecie... Anioł zagubionych w praniu skarpetek, anioł twórczego szału, anioł wiecznie ostrych ołówków... I tu prośba do Was. Rzucajcie pomysłami, czego jeszcze mogą być aniołki. Przy pierwszym ukończonym wrzucę pełną listę (jeśli powstanie, a wierzę że dzięki Wam tak).
Druga sprawa do Was. Miałam szczytny plan na te święta powysyłać kartki. Okazało się jednak, że zabrałam się za nie za późno. Możecie mi polecić jakieś całoroczne wyzwanie kartkowe? Przez rok, to może na spokojnie dam radę się z tym bez paniki ogarnąć a wyzwanie będzie dobrym motywatorem.

Pozostaje mi życzyć Wam wszystkim, żeby przyszły rok był lepszy od tego. By nigdy nie zabrakło Wam weny a plany uparcie dążyły do realizacji. No i oczywiście: WSZYSTKIEGO FANTASTYCZNEGO!
Wehlen

piątek, 23 grudnia 2016

Wszystkiego fantastycznego!

 Witajcie! 

Za oknem może pogoda nie pokazuje co to za pora roku i w ogóle, więc może zacznę od odrobinki klimatu. ;-)




Z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt Bożego Narodzenia chciałam Wam wszystkim życzyć zdrowia, uśmiechu, ciepła w sercu, Bożego błogosławieństwa, pokoju i wszystkiego co najlepsze.



Pozdrawiam Was wszystkich ciepło,
Wehlen

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Wyniki gwiazdorzenia

Hej,
mam nadzieję, że wybaczycie mi dzień poślizgu z wynikami rozdawnictwa, ale z czasem u mnie chwilowo krucho jeszcze bardziej niż zwykle. Teraz siedzę na tyłku tylko dlatego, że śpi na mnie naćpany środkami uspokajającymi Furkot.
Gwiazdorzenie odbywało się równolegle na blogu i na facebooku. Tam nie zgłosił się nikt, tu dwie osoby (jaj!). Nie będę więc losować standardowo karteluszków (przy dwóch to mało wydajna metoda). Rozstrzygnięcie więc niesie rzut kością. Więc rzucam k6, parzyste Małgosia X, nieparzyste Anita T. Na kolanach spotkało się to z reakcją "O, coś się turla, oj...".


Jak widać wyturlała się piątka, czyli poniższy zestaw wędruje do Anity T. Gratuluję. :-D


Jednakowoż postanowiłam podnieść nieco mój podupadły okołoświąteczny nastrój i pomyślałam, żeby obdarować i drugą chętną na ozdoby osobę zestawem, który był do wydania na facebooku (a strata tych co tam się nie zgłosili. ;-) ). Tak więc poniższy zestaw wędruje do Małgosi X. :-D


Dziewczynom dziękuję za udział. :-)

Pozdrawiam,
Wehlen

PS Nigdy nie myślałam, że środki uspokajające zamieniają kota z biednego chorego gamonia, który próbuje sobie wydrapać dziurę w głowie, w sierściucha o zachowaniach obsesyjno-kompulsywnych (nie wiem jak inaczej określić kwadrans spędzony na lizaniu uparcie jednego kosmyka sierści).

niedziela, 11 grudnia 2016

Wilkołaczy Gwiazdor!

Witajcie,

niedawno obiecałam coś miłego. Oto i jest. Wilkołak postanowił pobawić się w Gwiazdora! Tadam!



Żeby było całkiem jasno, do chętnego (szt. 1) powędruje taki oto zestaw ozdób choinkowych (choć na upartego śnieżynki można potraktować jako przydasie ;-) ).



Jak widać: bombka i cztery śnieżynki. Wszystko usztywnione i nie posiadające sznureczków do zawieszenia (z dwóch powodów: można użyć inaczej niż na choinkę, a jak kto chce powiesić, to sobie sam długość dyndadełka ustali). Czy są jakieś zasady? Taaaak... Trzeba się zgłosić w komentarzu pod tym postem. Kradzież i wystawnictwo banerka nieobowiązkowe, acz mile widziane. Przesyłka wyłącznie w granicach Polski. Czas macie do soboty. W niedzielę losowanie.
Bawcie się dobrze.

Ho, ho, ho
Wehlen

sobota, 10 grudnia 2016

Śnieżynki

Witajcie!

Mówiłam, że mnie ten metalizowany kordonek ugryzł w cztery litery i będę z nim walczyć. Po kilku zgrzytnięciach zębami (a potem dentysta mamrocze pod nosem patrząc na moje zęby), napadach słowotoku w bardzo nieprzedświątecznym języku i kilku rzutach przerwaną w połowie robótką do kosza, poskromiłam drania.
I to na poważnie i w czterech wariantach kolorystycznych. 
Na pierwszy ogień poszły śnieżynki. Tak nietypowo, bo kolorowo i metalicznie. Nie białe, bo coś ten uraz do koloru białego we mnie siedzi i wyjść nie chce, choć śnieżne zimy kocham miłością iście wilkołaczą (jak ktoś widział, jak psy szaleńczo reagują na śnieg, ten rozumie ;-) ).
Tak więc śnieżynki powstały w wersjach kolorystycznych czterech. Każda jest inna (bo w końcu nie ma dwóch identycznych, tak?).

Więc tak, są dwie niebieskie:



 Dwie złote:


Dwie buraczkowe? (serio, stałyśmy z babeczką w pasmanterii dłuższą chwilę i dyskutowałyśmy nad kolorem tej nici)


I dwie czerwone:


A na koniec zbiorówka zwana też zdjęciem rodzinnym:


Cała banda jest usztywniona. Klejem. O dziwo nie są sztywne na amen. Zrobione na różnych schematach znalezionych zarówno w internetach jak i starych gazetkach (jedno z moich dziwactw: zbierałam pisemka z choinkowymi ozdobami pałając silną awersją do robienia na szydełku).

Ja nie powinnam sama łazić do pasmanterii... Wlazłam po złoty, ewentualnie jeszcze srebrny kordonek, wylazłam ze złotym, buraczkowym i czerwonym... Byłby i srebrny, gdyby mieli na stanie. Czy taki stan już podlega leczeniu?

Wzięło mnie na ozdoby świąteczne, więc możecie się jeszcze kilku takich postów spodziewać.

Dobra, uciekam czynić sobotnio wieczorny odmózg (coś wyjątkowo mocno tym razem tego potrzebuję).

Pozdrawiam serdecznie, 
Wehlen

wtorek, 6 grudnia 2016

Błyskotka

Witajcie.

Ten wisiorek łaził za mną, od kiedy zobaczyłam coś w tym stylu przeglądając Pinteresta. Na tyle mocno za mną łaził, że aż zamówiłam koraliki, w rozmiarze którego normalnie nie używam i czarne perły (no bo jakich innych JA mogłam użyć? ;-) ). Tworzone peyotem, którego wciąż się uczę. 



Wisiorek już z domu wywędrował, choć początkowo chciałam go zrobić dla siebie. ^^' I tak, wiem, srebrne an białym tle trochu kiepsko widać, więc podkręciłam kolory (choć w sumie nie odbiegają mocno od rzeczywistości).

A poza tym mały update: mam rozbabrane ozdoby choinkowe, dwa przenośne ciepełka i kartki. W sumie to całe zimno w uszy zmusiło mnie do przypomnienia sobie, jak się robi na drutach. No i rok się kończy, święta coraz bliżej a ja sukcesywnie zmniejszam sobie ilość posiadanego czasu. Także dzisiejszy wpis to w sumie takie: żyję! Jestem w trakcie szykowania dla Was czegoś fajnego (mam nadzieję).

Pozdrawiam, 
Wehlen

PS Udało mi się scenariusz RPGa stworzyć na czas. Trochę jako mistrz gry zardzewiałam, moi gracze trochę zardzewieli jako gracze, ale wszyscy się cieszymy, że wracamy do naszej wspólnej pasji. :-D