Cześć.
Dziś będzie poważnie. I to chyba poważniej niż kiedykolwiek, bo zamierzam napisać o sobie.
Mam na imię Wanda. Jak każdy inny mam za sobą wzloty i upadki. W tym bardzo ciężkie upadki. Jeszcze nie tak dawno byłam pewna, że chcę umrzeć. Ba! Leżałam zwinięta w kłębek wyjąc z bólu, którego nic nie mogło ukoić i błagam o śmierć. Rozważałam samobójstwo jako całkiem logiczne wyjście. Blizny po ranach zadanych sobie samej by mieć iluzję ucieczki od tego co działo się w mojej głowie będę nosić do końca życia. Tak. Mój mózg próbował mnie zabić. Dalej próbuje coś takiego podszeptywać w trudniejszych momentach, ale nie daję się draniowi. Całkiem głośno krzyczy, że jestem zerem i nic nie osiągnę, krzyczy to dobrze znanym głosem.
Dlatego w grudniu zniknęłam i ciężko mi było wrócić. Depresja zaatakowała wtedy z niesamowitą mocą. Teraz, po siedmiu miesiącach leków i terapii funkcjonuję na tyle, by móc podejmować ważne życiowe decyzje, choć robię to z wielką ostrożnością. Nie. Nie napiszę, że po tym czasie jest dobrze. Nadal jest źle, podjęłam terapię na dziennym oddziale psychiatrycznym w miejscowym szpitalu, zobaczę gdzie mnie to zaprowadzi. Ale postanowiłam żyć, walczyć o swoje życie i swoje szczęście. Stąd decyzja o leczeniu. Stąd decyzja o moim wielkim przedsięwzięciu i ogromnych zmianach w moim życiu. Dlatego już nie chcę pracować w biurze. Szkoda życia, jest kruche i jest w naszych nieostrożnych rękach.
Kim jestem?
Artystą. Maluję i rysuję od lat. W końcu, po licznych eksperymentach odnalazłam ukochane techniki i własny styl. Odkryłam, że mnie to uspokaja, pozwala wyrazić emocje nawet wtedy, gdy mam problem z nazwaniem ich.
Rzemieślnikiem. Robię biżuterię i kocham to robić. Rozwijam się w tym kierunku od jakoś ćwierć wieku. Nie mam zamiaru przestawiać. Jest jeszcze wiele rzeczy, których nie potrafię. Pewnie do końca życia będę znajdować takie rzeczy i wciąż się uczyć.
Tancerką. Kilka razy wspominałam na blogu o tańcu. Konkretnie od ośmiu lat tańczę taniec brzucha. Od dwóch tańczę taniec współczesny (szeroko rozumiany) z wesołą gromadka, z którą tworzymy zespół tańca. Przez ostatni rok uczyłam się uczyć tańca brzucha. Na jesieni zamierzam otworzyć szkołę tańca. W planie mam też wyjście z tym do świata i występowanie na scenie. Powoli wytwarzam własny styl tańca. Współpracuję z genialną choreograf i tancerką tańca współczesnego. W tańcu rozwijam się bardzo mocno. Jeśli chcecie, mogę czasem wrzucać coś związanego z rzeczami, których się uczę i które ćwiczę, by urozmaicić mój taniec.
Projektant kostiumów. I w znacznej mierze wykonawca. Na własne potrzeby. Tu wchodzą w grę dwie rzeczy: cosplay i stroje sceniczne. Z tym dopiero zaczynam i głównie chce się tym dobrze bawić.
Jestem jedną z tych dziwnych osób, które czasem widzicie i patrzycie zaskoczeni. Kolorowa, szalona, nieprzewidywalna. Kobieta, która śpiewa co jej w duszy gra i tańczy do muzyki, którą słyszy w głowie. Mówi co myśli i nie przejmuje się co o niej myślą inni. Taka jestem i coraz bardziej się taką staję.
Dlaczego napisałam o chorobie? Żeby każdemu, kto tu zajrzy uświadomić, że depresja to podstępny wróg. Koszmarna choroba, która często atakuje niepostrzeżenie. Która niszczy życie i bardzo często zabija. Która spotyka się ze strasznym brakiem zrozumienia ze strony otoczenia chorego, co często pogrąża go jeszcze bardziej. Ale choć jest straszna, to można z nią walczyć. I są ludzie gotowi pomóc.
Jeśli podejrzewasz chorobę u siebie, bądź kogoś bliskiego poszukaj fachowej pomocy. Psychologowie to cudowni ludzie, którzy naprawdę pomagają. Leki, jeśli są konieczne, naprawdę robią różnicę. Leczenie to nie koniec. To może być początek nowego, cudownego rozdziału. Tylko trzeba dać sobie szansę.
Stoję teraz na początku mojej nowej, niezwykłej drogi. Mam nadzieję, że chętnie ruszycie nią ze mną.
Podrawiam,
Wehlen