piątek, 29 lipca 2016

Trochę cukru

Witajcie,

ostatnio było poważnie, i to bardzo, więc dziś rzucę nieco cukru, dla równowagi. 

Najpierw chciałam podziękować wszystkim, którzy przeczytali ostatni wpis i czuli się na siłach napisać cokolwiek w temacie. 

A teraz cukier. Kolczyki, które pokażę są kolejnymi inspirowanymi internetową znajdą. Tworzenie ich było pierwszym momentem przypominania sobie, czemu tak bardzo kocham projektować. Po raz kolejny: jestem raczej rysownikiem i to chyba zacznie rzutować na bloga.

Tak bywa z namysłem po czasie. Postanowiła, sówki zgłosić na lipcowe wyzwanie kolorystyczne u Danusi. Czemu? To wyzwanie jest dla mnie ważne. Wiele razy dawało mi kopa, żeby spróbować czegoś nowego, sięgnąć po nietypowe zestawienia kolorów (a czasami nawet po kolory bardzo przeze mnie nielubiane). Tak więc ten kawałek tekstu i banerka dorzucam dwa dni po publikacji, ale mam nadzieję, że autorka zabawy się na mnie nie pogniewa. ^^' A także, że, w jej opinii, spełnią założenia. Których "smaków" użyłam? Truskawki, wanilii i śmietanki.

http://danutka38.blogspot.com/2016/07/podsumowanie-jagodek-i-rocznicowy-bonus.html#comment-form

Sówki są zrobione najsłodszych kolorów koralików, jakie znalazłam (nie mogę dobrze uchwycić kolorów. Są jakby lekko mleczne) Bo tak. A prezentują się tak:


No i, jak zwykle, nie mogło zabraknąć zdjęcia na naszym ukochanym modelu. ;-)


Zauważyliście pewnie, że w pasku bocznym pojawiła się ankieta. Proszę o wypełnienie jej, to dla mnie ważne.

Pozdrawiam, 
Wehlen

czwartek, 21 lipca 2016

I tak przyszło mi złamać moje własne zasady... w imię zasad

Ten blog miał być o rękodziele. Może szerzej sztuce, bo w końcu raczej rysownikiem jestem (ale o tym szerzej za jakiś czas). Ale są na tym świecie rzeczy, które zwyczajnie mnie wkurzają i potrzebuję o tym powiedzieć innym. Tak jest i teraz, choć nie spodziewałam się, że tym co mnie pchnie do napisania czegoś takiego będą... Pokemony! Nie gram. Nie moja bajka. Interesuję się tym o tyle, o ile wiem, że część moich przyjaciół gra i świetnie się bawią. Przyjaciółka obiecała mi pokazać, co ją w tym bawi. Super!
Z drugiej strony widzę całkiem sporą grupę ludzi, też wśród moich znajomych, którzy nie wiedząc w sumie nawet o co chodzi, krytykują. Krytykują, bo infantylne, bo głupie, bo dziecinne. No i co z tego? Ktoś się tym dobrze bawi. Czy robi swoją zabawę komuś krzywdę? Nie zauważyłam. (Tak, wiem. Artykuły się pojawiają o różnych wybrykach, ale powiedzmy sobie szczerze: w każdej grupie znajdą się osoby dość... ekstremalne).

Ale spójrzmy na to szerzej. Pokemony są tylko przykładem, ostatnio dość nasilonym i rzucającym się w oczy. Podam kilka z innej bajki.
Mam nadwagę. Sporą. Walczę z tym. Próbowałam swego czasu biegać. Było ciężko. Nie tylko się zebrać, ale i patrzeć na to, jak strasznie własne ciało odmawia współpracy. Pewnego dnia w drodze spotkałam się z głośno rzuconym pod moim adresem „patrz jak zabawnie wygląda jak taki grubas biega”. Całkiem inna bajka, powiecie? No nie wiem.
Lat temu już kilkanaście postanowiłam zabrać się za rysunek. Ciągnęło mnie i koniec, choć pierwsze efekty były, powiedzmy sobie szczerze, mizerne. Ale uparta, jak na wilkołaka przystało, ćwiczyłam. I ćwiczyłam mimo często padającego „kiepsko, daj se siana” od osób, które w życiu nie spróbowały!
Rękodzieła uczyła mnie mama. Przede wszystkim haft, szydełko, druty... Uczyła mnie też uporu. Jak? Mój ojciec był jej przeciwieństwem. Nie miał hobby i strasznie przeszkadzało mu, że ona jakieś ma. Jeszcze bardziej przeszkadzało mu, że próbuje „tymi głupotami” zarazić córkę.

Problem jest dużo szerszy. Mam wrażenie, że dotyczy to kwestii szacunku. I to nie tylko szacunku do innych, ale i do siebie. Bo jeżeli mi przeszkadza, że ktoś się dobrze bawi czymś czego nie rozumiem, to problem jest w nim i jego hobby, czy we mnie?

Jak myślicie? Spróbujecie wypowiedzieć się w nieco poważniejszym temacie?

sobota, 16 lipca 2016

Róża

Witajcie!

Pamiętacie, jak jakiś czas temu wrzuciłam spora kolekcję ozdób do włosów dla moich bratanic? Żeby nie było, że tylko małe dziewczynki noszą różne rzeczy we włosach, dużym też się to zdarza. A że bardzo lubię upinać włosy we wszelkiej maści koki, to z czasem zaczęłam robić sobie ozdobne szpilki do koków. Pierwsza, która powstała jest z różą. W związku z tym, zgłaszam ją od razu do kwiatowego wyzwania na Kreatywnym Bazarku.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHHt8TFTJZloTAk2naNPlRFRuqr1ddhGmqBBvJN3dc3bQEzVJYhyFFkc5I6u0JBAHUrb96BzFW3IrWAnDJcwgkL0RJyb9J8BZGyJ87cOcdS5v2zD2zDwfFMYhMj08quUefJrfIWbK2hnI/s320/r%25C3%25B3%25C5%25BCa.jpg


Metoda: kanzashi
materiały: jak widać

Kanzashi wymaga ode mnie strasznie dużo cierpliwości, bo tu już moje dłonie niekoniecznie zgadzają się współpracować. Ale kocham efekty. :-D

No dobra. Moja róża wygląda tak:


A tak prezentuje się wpięta we włosy:



Szykują się kolejne zmiany na blogu. Będę ostrzegać. I mogą pojawiać się ankiety w panelu bocznym. Będę wdzięczna, jeśli zechcecie odpowiadać na moje pytania. Też będę ostrzegać wrzucając je.
Pozdrawiam,
Wehlen


wtorek, 5 lipca 2016

Zielonooka

Witajcie w tym pięknym, słonecznym dniu (tak, o tej godzinie to trochę zaklinanie rzeczywistości, ale ćśśś ;-) ).

Obiecałam, ze kolczyki z oczami będą dopiero początkiem kolekcji. Jest i kontynuacja. Fakt, że wisior, który mam do pokazania skończyłam już jakiś czas temu i nawet znalazł już sobie nowy dom, ale mówiłam, że mam zaległości z publikowaniem. Projekt był, jak na moją pewność siebie z sutaszem, nieco szalony i ciut skomplikowany, ale wyszedł super. Zaś, jest to jedna z tych prac, z których jestem bardzo zadowolona. Z resztą przy foceniu nawet mi się Alfred nie buntował!



A skoro już piszę o rzeczach, które mi się ostatnio udały, to pochwalę się czymś jeszcze. Minął miesiąc od dnia, w którym podniosłam głowę znad robótki i oznajmiłam mojemu Niedźwiedziowi "Mam pomysła! Latem nie noszę spodni!". Następnego dnia zaczęłam chodzić w spódnicach. Z decyzji i jej skutków jestem bardzo zadowolona, trzymam się jej uparcie. Jej! Miesiąc! :-D

Tym pozytywnym akcentem kończę. 
Pozdrawiam, 
Wehlen