Wiem. Wsiąkłam. Winny tym razem wredny bakcyl, który zaatakował mi krtań i sprawił, że po powrocie z pracy od razu szłam spać. I przespałam prawie cały zeszły weekend...
No i zaczynam przez to nienawidzić siebie, że zgodziłam się na Babi Raj. Jestem w plecy z robotą. Zaczynam robić pod przymusem i presją czasu, co nie jest dobre. Nie spodziewajcie się więc nie wiadomo jakich cudów przez jakiś czas na blogu. Boje się, że dłubanie zacznie mnie odrzucać. 😢
Ale póki co kwiatulkowa obrączka. Jak mówiłam: bez cudów.
Pozdrawiam,
Wehlen.
Jak to bez cudów? Ta bransoletka jest cudowna!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że krtań już zdrowa.
Serdeczności posyłam.
Już mówię, wiec jest super. 😂
UsuńCiesze się, że obrączka Ci się podoba.
Oczywiście obrączka, a teraz zobaczyłam, że napisałam bransoletka. Ale to podświadomość, bo jak ją pierwszy raz zobaczyłam, to pomyślałam, że chciałabym taką bransoletkę:)
UsuńDa się coś zdziałać. Choć kwiatki chyba powinny być wtedy niebieskie. I cieniutka by była. 😉
Usuń