Łaził za mną od lat. Jedna z przyczyn mojej absolutnej miłości do fantastyki i wieloletniej fascynacji smokami. Jak zaczęłam tworzyć biżuterię gdzieś mi się tłukł po głowie. W końcu postanowiłam działać i zabrałam się za projektowanie. Po dobrych dwóch tygodniach projekt był gotowy. Zostało kupić koraliki i dłubać. Wiecie jak mało jest odcieni szarych koralików? W ogóle straszna bieda z kolorami w 15... Ale zdobyłam co było potrzebne. Potem realizacja się nieco przesunęła przez Babi Raj.
W końcu z radością zabrałam się z realizację marzenia. Ponad tydzień dłubania, spędzony nad stołem roboczym weekend i straszny ból pleców, ale było warto. Przedstawiam Wam Falkora - mój wymarzony naszyjnik.
Jest moją dumą i powodem do radości. Tym właśnie powinien być prywatny smok szczęścia. 😉
Pozdrawiam kolejowo,
Wehlen
To jest najpiękniejszy smok, jakiego widziałam (choć nie widziałam ich w życiu zbyt wiele:)
OdpowiedzUsuńUściski.