Dziś wprowadzam nową jakość: posty powstające w drodze. Czyli kolejowe. Tak, właśnie jadę do pracy. Uznałam, że pisanie to dobry sposób na wykorzystanie czasu w drodze (kolejny obok książek i rysowania projektów).
Te agaty leżały w szufladzie długo czekając na swój czas. Sieczka jest prezentem od Małgosi bloga Papierowy Jarmark (apka nie radzi sobie z eleganckim dodawaniem linków, więc będzie tak: http://papierowy-jarmark.blogspot.com/?m=1 ). Większy kamień wyhaczyłam w sklepie "indyjskim". Ogólnie agat to wdzięczny kamień do oprawy. Występują w takiej ilości barw i kształtów, że zawsze można coś znaleźć. A może po prostu mnie ciągnie do różnych odmian chalcedonu...
Przyznaję, że problem z tym wisiorem miałam straszny, bo nie mogłam go wyczuć. Ale uparłam się w końcu ruszyć te agaty. No i tak obszywałam go ostrożnie i niepewnie aż w końcu natchnienie przyszło i dalej poszło juz jakiś szybciej. Choć ze względu na kształt kamienia dodanie wykończenia było pewnym wyzwaniem. I tak oto powstał wisior, z którego jestem naprawdę dumna.
Jak się podoba?
Trzymajcie się ciepło, bo pogoda zdradliwa! Udanego dnia!
Wehlen
Wandziu, wisior jest rewelacyjny - wspaniałe te miodowe, ciepłe odcienie. Czekam na dalsze posty kolejowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Póki co z są kolejowe odpowiedzi, bo właśnie z pracy wracam.
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba.
Coś mi się zaczyna sutasz z pociągami łączyć. 😂