Nie wiem od czego zacząć. Nawet nie potrafię określić ulubionej techniki. A już tym bardziej nie wiem, od czego zacząć. Może w takim razie spokojnie, delikatnie i bezboleśnie od makramy.
Do plątania sznurków wróciłam po dłuuugiej przerwie. I nie żałuję, jest to dla mnie niezwykle satysfakcjonujące.
Na początek prosto aż najprostsze. Kolczyki i bransoletka.
Później wzięłam się za próby poszerzenia bransoletki.
Potem postanowiłam spróbować z kamieniami. Sodalit użyty w poniższym komplecie nie jest moim ulubieńcem, ale co tam...
Dalsze próby z plątaniem poszły w nieco innym kierunku:
Powoli zmierzam w kierunku tworzenia coraz bardziej skomplikowanych wzorów. Ale o tym za jakiś czas.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy jakoś tu zabłądzili i mieli cierpliwość dobrnąć do końca posta. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, zostaw ślad. Każdy komentarz motywuje mnie do dalszych starań.