Witajcie!
Spojrzałam dziś w kalendarz i stwierdziłam, że dawno nic nie publikowałam. Czas nadrobić zaległości!
Zacznę od naszyjnika, bo od niego wszystko się zaczęło. Kocham bursztyny. Dostałam surową bryłkę, kilka drobniutkich surowych miałam ze starej, popsutej bransoletki. A że miały podobny kolor... No i zostało dobrać sznurek. Ten dobrany został raczej ideologicznie - zielony.
Bursztynów mi nieco zostało, więc z pomysłu naszyjnika powstał pomysł kompletu (jakoś tak mnie ciągnie, żeby zawsze komplety tworzyć). Drugie w kolejce były kolczyki, które dopełniłam jadeitowymi motylkami.
Na końcu powstała bransoletka, w której bursztyny zostały uzupełnione czterema obsydianami śnieżnymi.
Zapięcia w naszyjniku i bransoletce są takie a nie inne, bo strasznie mi się spodobały i tak im już się zostało.
Cały komplet razem prezentuje się tak:
W najbliższym czasie będę po raz kolejny tworzyć coś na bazie jadeitowej oponki. Niestety sznurki w starym naszyjniku zaczynają straszyć zamiast zdobić, więc będzie tworzona całość od nowa. Powstają też powoli dwie spinki. Albo broszki. W sumie nie wiem co mi z tego wyjdzie na koniec.
Pozdrawiam!
Bardzo fajny komplet - myślę, że te bursztyny są wręcz stworzone do połączenia ich ze sznurkiem. Zapięcie przełamuje ten eko nastrój.
OdpowiedzUsuń