Tym razem z nieco innej beczki. Co się dzieje, kiedy ma całą masę głupich pomysłów, a co gorsza jeszcze do tego czas i możliwości na realizację? Powstają wtedy rzeczy, które normalnie by nie powstały. Tak jest i tym razem.
Zaczęło się od tego, że stwierdziłam brak letnich ciuchów. Po wygrzebaniu odpowiednich bluzek stwierdziłam, że gładkie są nudne, więc coś by się przydało. A że mam swobodny dostęp do sprzętu do robienia nadruków, to postanowiłam pójść na łatwiznę i coś nadrukować. A że jestem rysownikiem i pracy z programami graficznymi też się musiałam nauczyć, to zadanie miałam nieco ułatwione. Więc po kolei.
Zaczęło się od narysowania mojego ukochanego wilka. W wersji wyjącej do księżyca. A co! Tribal, oczywiście. Czemu oczywiście, to może kiedyś przy okazji jakiejś sprzyjającej wyjaśnię. Wylądował czarny na koszulce w kolorze ciemnego turkusu, tudzież morskim:
Na drugi ogień poszła bluzka w kolorze zielonym. Długo zastanawiałam się, co mogłoby na niej wylądować. W dniu wykonania tego wszystkiego zastanawiałam się jeszcze między drzewem z przodu a smoczymi skrzydłami na plecach. Wygrały skrzydła. Zaś, tribal. I smoooocze!
W obydwu przypadkach jestem bardzo zadowolona z efektu. A zadowolenie z efektów mojej pracy, to u mnie stan niezmiernie rzadki!
Na koniec stwierdziłam, że skoro trzecia bluzka ma odpowiedni materiał, to mogę się pobawić kolorami. Ofiarą stał się, narysowany niedługo po obejrzeniu w kinie filmu, młody Groot ze "Strażników Galaktyki". Żeby było śmieszniej postanowiłam dodać napis Efekt końcowy prezentuje się tak:
I tak oto ujawniłam światu bezwstydnie dwie moje wielkie pasje: tribal i filmy o superbohaterach.
Tyle mojego na dziś. Mam nadzieję, że wyniki się Wam podobają.
Pozdrawiam. :-D
Fantastycznie mieć taki możliwości - zwykłe bluzeczki stały się niezwykłe i nabrały charakteru. Jak dla mnie skrzydła górą! Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż najbardziej z tej serii lubię tę właśnie bluzkę. Po raz kolejny mogę powiedzieć mężowi, że wybrał właściwy pomysł. :)
Usuń