piątek, 8 kwietnia 2016

Królowa śniegu (tak nie w porę)

Witajcie!

Trochę mnie nie było z nowościami, ale nie dlatego, że nic się nie działo. Zwyczajnie nie miałam jak robić dobrych zdjęć... Ale problem, przynajmniej tymczasowo, się rozwiązał, więc powinno być już choć w miarę regularnie.


Na pierwszy ogień idzie bransoletka, która zeżarła mi dożo czasu i jeszcze więcej nerwów. Nie dość, że biała, to jeszcze szeroka na niemal 5 cm i z koralików 15. Ale nic, takiej sobie zażyczono, taka jest. Nie wiem, jak nazywa się technika, ale do czegoś takiego nie była dobrym pomysłem.

Królowa śniegu. Bo koraliki bielą kłuły mnie w oczy przez cały czas robienia. W sumie robiona nicią białą, ale przy pracy się nieco ubrudziła. Myślicie, że przepłukanie wodą z detergentem pomoże?

A oto bohaterka posta:



A teraz poznajcie mojego ulubionego modela: Alfreda. Wykopałam dziś mojego starego manekinka. Do rysowania używam go już niezmiernie rzadko, ale jako prezenter biżuterii sprawdza się świetnie, więc zagości w tej roli na stałe.


Pozdrawiam!
Wehlen

4 komentarze:

  1. Jest urocza! Zrobienie jej wymagało zapewne mnóstwo cierpliwości.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. za pokutę chyba zadają takie nizanie! ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest efekt brania mnie pod włos. "Wilku... Ale takie ładne rzeczy robisz... Proooszę... Zrób mi...". Mam za miękkie serce ;-)

      Usuń

Proszę, zostaw ślad. Każdy komentarz motywuje mnie do dalszych starań.