czwartek, 21 lipca 2016

I tak przyszło mi złamać moje własne zasady... w imię zasad

Ten blog miał być o rękodziele. Może szerzej sztuce, bo w końcu raczej rysownikiem jestem (ale o tym szerzej za jakiś czas). Ale są na tym świecie rzeczy, które zwyczajnie mnie wkurzają i potrzebuję o tym powiedzieć innym. Tak jest i teraz, choć nie spodziewałam się, że tym co mnie pchnie do napisania czegoś takiego będą... Pokemony! Nie gram. Nie moja bajka. Interesuję się tym o tyle, o ile wiem, że część moich przyjaciół gra i świetnie się bawią. Przyjaciółka obiecała mi pokazać, co ją w tym bawi. Super!
Z drugiej strony widzę całkiem sporą grupę ludzi, też wśród moich znajomych, którzy nie wiedząc w sumie nawet o co chodzi, krytykują. Krytykują, bo infantylne, bo głupie, bo dziecinne. No i co z tego? Ktoś się tym dobrze bawi. Czy robi swoją zabawę komuś krzywdę? Nie zauważyłam. (Tak, wiem. Artykuły się pojawiają o różnych wybrykach, ale powiedzmy sobie szczerze: w każdej grupie znajdą się osoby dość... ekstremalne).

Ale spójrzmy na to szerzej. Pokemony są tylko przykładem, ostatnio dość nasilonym i rzucającym się w oczy. Podam kilka z innej bajki.
Mam nadwagę. Sporą. Walczę z tym. Próbowałam swego czasu biegać. Było ciężko. Nie tylko się zebrać, ale i patrzeć na to, jak strasznie własne ciało odmawia współpracy. Pewnego dnia w drodze spotkałam się z głośno rzuconym pod moim adresem „patrz jak zabawnie wygląda jak taki grubas biega”. Całkiem inna bajka, powiecie? No nie wiem.
Lat temu już kilkanaście postanowiłam zabrać się za rysunek. Ciągnęło mnie i koniec, choć pierwsze efekty były, powiedzmy sobie szczerze, mizerne. Ale uparta, jak na wilkołaka przystało, ćwiczyłam. I ćwiczyłam mimo często padającego „kiepsko, daj se siana” od osób, które w życiu nie spróbowały!
Rękodzieła uczyła mnie mama. Przede wszystkim haft, szydełko, druty... Uczyła mnie też uporu. Jak? Mój ojciec był jej przeciwieństwem. Nie miał hobby i strasznie przeszkadzało mu, że ona jakieś ma. Jeszcze bardziej przeszkadzało mu, że próbuje „tymi głupotami” zarazić córkę.

Problem jest dużo szerszy. Mam wrażenie, że dotyczy to kwestii szacunku. I to nie tylko szacunku do innych, ale i do siebie. Bo jeżeli mi przeszkadza, że ktoś się dobrze bawi czymś czego nie rozumiem, to problem jest w nim i jego hobby, czy we mnie?

Jak myślicie? Spróbujecie wypowiedzieć się w nieco poważniejszym temacie?

11 komentarzy:

  1. Mnie się wydaje że to zazdrość. Że ktoś sam nie ma nic w życiu i próbuje się wyżyć na ludziach którzy próbują coś zrobić ponad zwykłą codzienność. Ale to myślenie niskie, miałkie i domenowe dla ludzi po prostu małych duchem. Dawno nauczyłem się to ignorować. Wiele więcej się robić chyba nie ba, hatersi będą zawsze i zawsze gonna hate.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, masz rację w tym, co piszesz. Ludzie z zasady mają tendencję krytykowania i wyśmiewania tego, czego nie rozumieją lub co odbiega od ich standardów i wyobrażeń. A ja sądzę, że jeśli coś jest dla nas ważne lub sprawia nam przyjemność - a innym krzywdy nie czyni i nie narusza ich wolności - to wbrew wszystkiemu powinniśmy walczyć o swoje.
    Oczywiście trudno jest przejść z kamienną twarzą i niewzruszonym sercem obok krytykantów. Złe (złośliwe) słowa bolą. Ja chyba nigdy nie uodpornię się na nie. Ale na pewno nie powstrzymają mnie one przed tym, żeby być sobą, wierzyć w to, co robię i realizować swoje pasje.
    Każdy ma prawo być szczęśliwy i robić to, co lubi: grubi i chudzi, pasjonaci rękodzieła, sportów ekstremalnych czy wędkarstwa, przebojowi i nieśmiali itd.
    Widziałam Twoje prace na Deviant Art i uważam, że powinnaś iść w tym kierunku. Widać w nich wiele pasji.
    I jeszcze na koniec rękami i nogami podpiszę się pod tym, że jeśli przeszkadza mi w kimś jego pasja, której nie podzielam lub nie rozumiem, to problem jest nie w nim. Tylko we mnie.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał... Nie spodziewałam się, że ktoś jednak stąd trafi na moją stronę na dA. Linka wrzuciłam na zasadzie "a co mnie tam".

      Usuń
    2. Kochana, dla mnie nie ma "co mnie tam". Tak więc uważaj co wrzucasz, hihi:):):)

      Usuń
    3. O nie! A!!! Ratunku!!! ;-)
      A poważnie, to bardzo się cieszę, że moja sztuka się komuś podoba i, co ważniejsze, przemawia do niego. :-D

      Usuń
  3. Robić swoje. Nie tłumaczyć, nie walczyć... W miarę możliwości unikać tych/takich ludzi. Oni karmią się naszymi frustracjami i lękami. W ten sposób mają poczucie, że kntrolują życie. Szkoda tylko, że innych, a nie swoje własne. Taki paradoks.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze, żeby pozostać sobą, mieć swoje pasje, rysować, malować czy cokolwiek innego, co tak naprawdę nas wzbogaca o tę właśnie "inność". Jeżeli inni mają z tym problem, bo nic ich nie interesuje, nie zatrzymuje na dłużej to świadczy o ich "ubóstwie". Wtedy zazdroszczą, a zazdrość manifestują swoimi docinkami, pytaniami typu: "po co to robisz?", "chce Ci się?". To już jest ich problem i takie osoby staram się omijać. Szukam tych, którzy próbują i chcą w swoim życiu czegoś więcej. Tak, ciekawe te Pokemony. Koleżanka z pracy też jest nimi zachwycona, gra kiedy tylko się da, ale czy przez to mam ją za dziwną, ponieważ mnie to nie "kręci" ? Nie, oby tylko jej gra nie miała wpływu na pracę, którą wykonuje.
    Więc rób swoje, biegaj, rysuj i nie zastanawiaj się nad tym, co inni o tym myślą - to już jest ich problem, nie Twój.
    Powodzenia w tym co robisz, pozdrowienia dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Pokemonach dużo słyszałam,choć sama niewiele wiem na ten temat,dlatego staram się nie oceniać-jeżeli ktoś lubi to jego rzecz-myślę,że w pewnym sensie wszystko jest dla ludzi-wszystkiego można,ale niekoniecznie trzeba próbować-i jeszcze jedno-w nadmiarze prawdopodobnie wszystko jest w stanie człowiekowi zaszkodzić,ale nie zawsze jesteśmy na tyle silni,by powiedzieć sobie dość-znam to z własnego doświadczenia-czasami przepracowuje się srodze,np.w ogrodzie,chociaż wiem,że odczuję to potem po kościach,ale nie potrafię przestać;) szok;)
    Myślę,że czasami nie warto zastanawiać się nad złośliwymi uwagami otoczenia-robić swoje i iść do przodu. Dla mnie osobiście krytyka jest ważna,ale nie najważniejsza ;)Pozdrawiam i nie mogę się doczekać Twoich rysunków ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. no masz!
    no muszę... ;-D

    nader powszechne zawisko o którym mówisz wynika moim zdaniem z totalnego braku szacunku do ludzi.
    Kiedyś była tzw kindersztuba i nie miało byc prawa takich zachowań bo spotykały się ze społecznym ostracyzmem... dzisiaj w dobie bezstresowo wychowywanych dzieci....mamy właśnie to co mamy...

    Na szczęście sa jeszcze rodzice "wychowujący" swoje dzieci...
    Pytanie tylko jak długo jeszcze dadzą radę.... i oni i ich dobrze wychowani potomkowie zyć w świecie promującym chamstwo...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, ja Ci powiem lepiej :(, moja matka ( z którą teraz nie mam kontaktów , z resztą jak i z ojcem) lubiła haftować, wyszywać i do tego jeszcze pisała wiersze- hmmm nie moje to klimaty, ale ona to lubiła- pisała od czasów panieńskich- mój ojciec spalił jej zeszyty z wierszami- wszystkie- to musiała być trauma dla niej :// ja wtedy miałam z 8- 10 lat. Ojciec niestety prócz piwa innego hobby nie miał i nie ma :((

    Wracając do tematu uważam, że każdy ma prawo żyć jak chce, może spędzać czas wolny jak chce- nawet jeśli to będą gry komputerowe czy piwo jeśli im to odpowiada ich wybór, Czasem to "hobby" jest destrukcyjne dla nich i oni tego nie widzą- wszystko zależy od ich woli.

    Kochana Ty rysuj i maluj ile tylko Ci w łapkach sił starczy, ile Ci tylko Twoja Wena pozwoli.
    a post przegapiłam w ferworze remontowym u siebie- przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz. Dlatego piszę, że mój ojciec nie miał hobby. Niewiele poza kieliszkiem dostrzegał i złościło go, że inni coś robią.

      Jak przyglądam się światu i ludziom, tak mam wrażenie, że mało ludzi ma takie podejście, a szkoda.

      A rysować będę i nie przestanę, bo mi Niedźwiedź na to nie pozwoli. ;-)

      Usuń

Proszę, zostaw ślad. Każdy komentarz motywuje mnie do dalszych starań.