Miałam ambitny plan odpocząć. W końcu weekend długi na 4 dni, mój Niedźwiedź miał wolne, więc cóż robić, jak nie odpoczywać? No okazuje się, że spotkania i imprezy rodzinne mogą skutecznie zająć czas. Baaardzo skutecznie. Więc teraz odpoczywam zawalona robotą (życie bywa dziwne). Ale zdążyłam w niedzielę wydłubać zakładkę. W poniedziałek jechaliśmy do mojej mamy, a że niedawno miała urodziny, nie byliśmy u niej w święta, to bardzo się spieszyłam, żeby prezent w niedzielę udłubać. Zdążyłam! Choć szydełkowanie trybem: 5 minut machania szydełkiem, kwadrans odpoczynku, jest denerwujące. Ale jest.
Swoją drogą: nienawidzę szydełkowania ale kocham szydełkowanie brzmi trochę jak syndrom sztokholmski, albo początek uzależnienia. ;-)
Dobra, a teraz uciekam na trening, a po nim dłubię dalej co wisi na liście do zrobienia (tak! lista powstała! i straszy). Albo... Aktualnie walczę z czymś takim. Zgadujecie co się szykuje? ;-)
Pozdrawiam,
Wehlen
Wandziu, zakładka jest super, miłość do szydełkowania jest chyba większa niż nienawiść do niego:) Ale widzę też tutaj miłość do quillingu. Czy to będzie kartka na Dzień Matki?
OdpowiedzUsuńBuziaczki posyłam.
W sumie kartki. W liczbie mnogiej. Bo muszę trochę kartek poprodukować. I tak, zwijanie pasków jest jakieś takie... Relaksujące.
Usuń