piątek, 29 maja 2015

Wojownik

Witajcie! :-D

Tak, słyszałam kiedyś o czymś takim, jak regularne wpisy. Tak, rozumiem definicję. Nie, kompletnie nie potrafię zastosować w życiu. Takich rzeczy, których definicję pojmuję, ale nie potrafię zastosować w życiu w sumie jest sporo, ale nie o tym ma być ten wpis.


Poczułam się też wywołana do tablicy w kwestii zdjęć. Jeśli chodzi o ich obróbkę, to prawda jest taka, że "szewc bez butów chodzi". I po kilku godzinach dziennie siedzenia nad grafiką, zwyczajnie już mi się nie chce. Postaram się jednak przynajmniej czasem coś szturchnąć, żeby w ten sposób podnieść poziom ogólny. Tym razem, mimo że ledwo widzę na oczy, przepuściłam zdjęcia przez wstępną obróbkę. (W sumie jestem wrogiem poprawiania rzeczywistości komputerowo, ale wyrównałam nieco brak aparatu i robienie zdjęć komórką).

A teraz już do sedna. Pisałam jakiś czas temu, że czekają mnie przeróbki, tudzież robienie od nowa tego co się popsuło. Jakoś dwa lata temu próbowałam sił w frywolitką. Powstał wtedy komplet biżuterii z onyksami. Jak to zazwyczaj bywa z wynikami eksperymentów, po jakimś czasie (dość intensywnego noszenia) powyciągało się to wszystko i zaczęłam powoli  myśleć nad przeróbką. Kompletowi nie starczyło cierpliwości na moje rozmyślania i postanowił zacząć się rwać. 

To jest pierwsze pół historii. Drugie pół, to kupiona kilka lat temu na stoisku ze starociami celtycka plecionka. "Włócznia" poleżała sobie w szufladzie czekając dość długo na jakikolwiek pomysł co z nią zrobić.

Tak oto, skracając resztę, powstał nowy komplet. Ze względu na kolorystykę (moją ulubioną), obecność włóczni i ogólną agresywność tego wszystkiego nazwany został wojownikiem. Techniką tu jest, oczywiście, moja ukochana makrama.

Po pierwsze bransoletka, która była testem wzoru.
 

Naszyjnik typu obroża (jak agresją, to na całego ;-) )


W całości komplet prezentuje się tak:



Pozdrawiam. :-)

1 komentarz:

Proszę, zostaw ślad. Każdy komentarz motywuje mnie do dalszych starań.