wtorek, 2 sierpnia 2016

Nazbierało mi się...

Witajcie.

Pokazywania zaległości ciąg dalszy. Tym razem nie tak słodko, ale nadal w temacie kolczyków. Ale zanim...

Wakacje to taki bardzo dziwny czas, kiedy nie chcę siedzieć w domu. Przynajmniej staram się to robić jak najrzadziej. W tym roku utrudnia mi to pogoda, ale na to sposobu nie ma. Mieszkam w miejscu wakacyjnie przyjaznym. Wokół lasy, niedaleko jezioro, do tego morze blisko. Udało mi się jednak zaliczyć wypad na wydmy. Od paru lat nie byłam i aż mam wrażenie, że ostatnio przyspieszyły. Nie można już wejść na najwyższą wydmę! :-( Plaża też się nieco przesunęła (wracaliśmy plażą, inaczej wypad na wydmy się nie liczy). Miejscami jest bardzo wąska i morze podmyło brzeg zwalając drzewa. Za to odsłoniło o takie szczątki:


Stwierdzam, że w sumie wybierałabym się tam częściej, ale muszę przyznać, że około 20km spaceru, to pewne wyzwanie.

Stanęłam ostatnio przed lustrem i nakrzyczałam na siebie (tak, czasami to przynosi efekty), że zaczęłam olewać kaligrafię. Z lenistwa. Tak więc kajam się i wracam do regularnych ćwiczeń. Razem z ćwiczeniami rysunku, które w sumie zaprowadziły mnie ostatnio w nieoczekiwane zakamarki mojego własnego umysłu i ręce moje narysowały coś takiego:



 Ale w sumie wolę tworzyć takie rzeczy, niż nie tworzyć w ogóle. I przez to coś zaczęłam się zastanawiać nad projektowaniem kolorowanek. Zobaczymy jak to dalej pójdzie w tym kierunku...

A teraz... Czemu wrzucam ciągle zaległości? Z dwóch powodów. Po pierwsze wciąż są. Po drugie... Wzięłam się ostatnio za walkę z szydełkiem. O dziwo wygrywam i nieźle się bawię. Walczę z większym przedmiotem drugi tydzień i wciąż się nie poddaję. Podpowiem, że przez to co teraz dłubię zaczęłam się zastanawiać nad publikowaniem schematów.

Pamiętacie epickiego questa? Ten pomysł nie umarł i wiąż powoli, uparcie, po kawałeczku, ptaszysko powstaje. Na dzień dzisiejszy wygląda tak:


Dajecie jeszcze radę to czytać? To doczekaliście się kolczyków. Przy poście jagodowym zapomniałam wspomnieć, że to nie jest moje pierwsze podejście do koralikowych trójkątów. Pierwsze podejście nie było przestrzenne. I to właśnie te kolczyki. Z koralików, które złapałam i pasowały do siebie. Wyszły dość długie, ale z pojedynczych trójkątów mi zwyczajnie nie wyglądały dobrze...



 Na koniec bonus dla wszystkich, którzy dotarli tak daleko. ;-)


Pozdrawiam serdecznie :-D
Wehlen

PS. Wszechświat nie przestaje mnie zadziwiać. Ogarnięta zasadniczo technicznie jestem, bo w sumie być muszę, ale google+ ze mną wygrał. Kto to ogarnia i poratuje, bo nie bardzo wiem o co tam chodzi (swoja drogą nienawidzę google za wymuszanie podawania czegokolwiek jako nazwiska).

4 komentarze:

  1. Ja kiedyś g+ ogarnęłam zanim bloga założyłam, ale to moje ogarnięcie powierzchowne raczej, za to fejsa jak ognia unikam :), co Ci trzeba może wiem ?

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się trochę dzieję u ciebie. Oj, jak ci zazdraszczam bliskości plaży:) Super są takie spacery.
    Kolorowanka - cudna, jak tylko masz takie zasoby wzorów to twórz. Chętnie pooglądam, a może coś pokoloruję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jak znowu mnie weźmie na rysowanie takich rzeczy, to przed kolorowaniem wrzucę w komputer i obrobię i będę się dzielić. :-)

      Usuń
  3. Kochana, jadę po kolei:
    strasznie zazdroszczę Ci bliskości lasów i jeziora. A za 20 km spaceru Cię podziwiam - ja bym już nawet nie była się w stanie doczołgać:)
    Rysuj, rysuj, bo już pisałam, że dryg masz do tego. Jako fanka kolorowanek od dziś zaczynam czekać na Twoje:)
    Ptaszysko zarysowuje się wspaniale, choć na razie tylko od strony głowy:)
    Kolczyki super!
    A google+ też niestety nie ogarniam.
    Ściskam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, zostaw ślad. Każdy komentarz motywuje mnie do dalszych starań.