Ten rok zasłużył na coś tak strasznie poważnego jak podsumowanie. Stało się sporo, ale po kolei:
1. Założyłam bloga i zasadniczo wytrwale publikuję. To jest spory sukces, bo robi dwie rzeczy: jakoś wyszłam do ludzi z tym, co robię i zmusza mnie do tworzenia wciąż nowych rzeczy, żeby było co pokazać.
2. Musiałam zawiesić działalność. Kochałam swoją pracę, ale cóż... Jak zleceń brak, to ciężko firmę utrzymać. Wielki minus.
3. Odkryłam, że jednak jest technika, którą preferuję (makrama) ale nie zamierzam poddawać się w doskonaleniu innych i uczeniu się kolejnych. (będę próbować quillingu w styczniu, nawet zapisałam się na warsztaty!). To jest w sumie plus, bo zawsze miałam problemy z określeniem tego, co lubię.
4. Na nowo odkryłam radość rysowania i malowania. Czyli kolejny plus.
5. Epizod depresyjny, który praktycznie wyłączył mnie z życia na jakieś dwa miesiące. Póki co podnoszenie się idzie dobrze. Każdego dnia walczę i każdego jest nieco łatwiej.
6. Powoli odzyskuję mój chorobliwy optymizm i specyficzne poczucie humoru. Czyli kolejny sukces!
7. Rozpoczęłam epickiego questa. Ogłaszam to sukcesem! Tak, projekt nie umarł, brakuje mi nieco czasu na publikacje. Ale ptaszysko powoli nabiera kolorów, słowo! No dobra, poprę zdjęciem:
8. Postanowiłam nie plątać po alkoholu. Niestety ciągoty do epickich wyzwań pokrzyżowały me plany. Ale co tam, w sumie plus, jak pokazuje publikowane kilka miesięcy temu makramowe drzewo.
A jakie plany na przyszły rok?
1. Bardziej regularne posty (myślę, że w końcu osiągnę poziom jednej publikacji na tydzień).
2. Wprowadzić epicki quest na etap haftu (tak, mało ambitnie, ale nie potrafię zajmować się jedną rzeczą na raz).
3. Więcej plątać. Normalnie jak popatrzę na listę planów i stertę zaczętych robótek to mi się smutno robi, że po drodze takie zniechęcenie mnie wzięło.
4. Nauczyć się przynajmniej jednej nowej techniki.
5. Więcej rysować. Wszak praktyka czyni mistrza. Plan tu jest ambitny - rysunek dziennie. (hm... może osobny blog z relacją z tego wyzwania? np. Wilkołak rysuje. Wilkołak zaczyna warczeć na ołówki, ale ciąż rysuje,.. ;-) )
Tyle teraz przychodzi mi do głowy.
Cóż mi zostało do zrobienia w tym roku? Jedynie życzyć Wam wszystkim, aby nowy rok przyniósł Wam wytrwałość, wewnętrzną siłę i Światło a także dużo ciepła w sercach.
Po raz ostatni w tym roku - pozdrawiam
Wilk. :-)
Powodzenia! :) Trzymam kciuki za plany i mam nadzieje, że nam Wszystkim, blogowiczkom, starczy na nie sił i czasu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Powodzenia życzę i trzymam kciuki za realizację planów :)
OdpowiedzUsuń