poniedziałek, 6 czerwca 2016

Jak szaleć to szaleć

Witajcie,
dziś okazało się, że instynkt samozachowawczy, nawet jeśli miałam, to postanowił oddalić się pospiesznie zbierając swoje rzeczy w popłochu. O co chodzi? Chodzi o piękny czerwcowy dzień. Dokładniej sobotę 18 czerwca. Plan na ten dzień wisiał od miesiąca: maraton fitnesu na basenie. Co prawda wiedziałam, że tego dnia jakaś babska impreza się kręci w moim kochanym mieście, ale nastawiona raczej na potencjalne sukcesy sportowe i absolutnie pewną opcję sprawdzenia się, ignorowałam ją radośnie. No i moja ignorancja dziś się skończyła, gdyż zostałam przekonana do wystawienia się na imprezie z biżuterią. Więc... Z rana Babi Raj, o 15 maraton. Dzień będzie intensywny, jak nigdy. A co, jak szaleć to szaleć!

W związku z imprezą postanowiłam na szybko stworzyć jeszcze kilka rzeczy, żeby stoisko było bardziej zróżnicowane i było tam coś więcej niż tylko parę sztuk. Tak też powstał kotek. Wzorowany jest z grubsza na jakimś kawałku biżuterii znalezionym w zakamarkach Internetów. Miały być kolczyki, ale mały drań jedną igłę mi złamał, drugą wygiął, więc stwierdziłam, że nie mam na niego mocy. Jest więc zawieszka - wisiorek. W sumie wygląda całkiem sympatycznie i może kiedyś się pokuszę o zrobienie tego typu kolczyków (jak będę miała zapas igieł) choć w innej kolorystyce.




Jak Wam się podoba?

Pozdrawiam, 
Wehlen

PS Łańcuszek jest dodany, żeby zdjęcie było fajniejsze ^^'

2 komentarze:

Proszę, zostaw ślad. Każdy komentarz motywuje mnie do dalszych starań.